jak przytulne, gładkie, z ledwie sypiącym się puszkiem.<br> I już chciałem uklęknąć modlitewnie, przytulić się do nich całą twarzą, gdy dziewczyna wyciągnęła zza pleców prawie ćwiartkę pieczonego prosiaczka.<br> <page nr=40><br> Zapachniało majerankiem, kminkiem, imbirem, bobkowym liściem, czarną solą.<br> Wziąłem z jej rąk tę pieczeń, usiadłem na brzegu rowu, opuszczając ubłocone buciory w zielonkawą wodę, i zapominając o dziewczynie, o jej obnażonych udach, jadłem i jadłem, póki nie zaćmiło mi się w ślepiach, póki od przesytu nie zaczęła mnie męczyć włochata jak czarci wypierdek czkawka.<br> A gdy ostatni kęs wepchnąłem sobie do ust palcem, gdy zacząłem oblizywać z tłuszczu ręce aż po łokcie, zobaczyłem