Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
chcecie? Kierownik sam do żniw poszedł, bo wy... Stumanieliście? Toć czas, żyto się sypie! Co pierwsze, chleb czy domy?
Co się właściwie stało? Przejrzeli, zobaczyli? Oddech. Marciniak zapomniał, dlaczego się tu spieszył, o co dopominał, żądał i groził. Ujął stylisko, postawił krok i znajomym, szerokim rozmachem przejechał ostrzem nisko nad ziemią. Szelest słomy, wysoki dźwięk, poświst noża, raz i raz jeszcze, i jeszcze raz. Marciniakowa pochylona dreptała za mężem. Zebrany tymczasem tłum ciekawych fornali falował, rozkołysał się, rozpadł. Biegli z powrotem, ale już nie w stronę podwórza, gdzie fabryka. Do lamusa, do stajen. Nie minęło wiele i choć była już noc
chcecie? Kierownik sam do żniw poszedł, bo wy... Stumanieliście? Toć czas, żyto się sypie! Co pierwsze, chleb czy domy?<br> Co się właściwie stało? Przejrzeli, zobaczyli? Oddech. Marciniak zapomniał, dlaczego się tu spieszył, o co dopominał, żądał i groził. Ujął stylisko, postawił krok i znajomym, szerokim rozmachem przejechał ostrzem nisko nad ziemią. Szelest słomy, wysoki dźwięk, poświst noża, raz i raz jeszcze, i jeszcze raz. Marciniakowa pochylona dreptała za mężem. Zebrany tymczasem tłum ciekawych fornali falował, rozkołysał się, rozpadł. Biegli z powrotem, ale już nie w stronę podwórza, gdzie fabryka. Do lamusa, do stajen. Nie minęło wiele i choć była już noc
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego