Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
może nic nie ma. Co nam szkodzi przekonać się. Różne rzeczy zdarzają się na świecie, a gdybyśmy trafili...
- Jedry twoje pałki, ja od razu kupuję oficerki.
- Gałandzki, oficerki mu potrzebne. Ja bym sobie chatę sprawił.
- Jak już, to już. Niech będzie aroeplan.
- Aeroplan chyba. Ciemne chmury zwieszały się nisko nad ziemią. Za rzeką huczał Młyn Francuski. Gdzieś znad wody podniosły się komary, brzęczały cieniutko nad głowami, przywołując zapach cichej letniej nocy.
- Kikujcie, idzie Rysio - rzekł Kajaki. Od przejazdu kolejowego urzędowym krokiem zbliżał się parlamentariusz Górnych Młynów, pułkownik Rysio. Ubrany był przepisowo, z koalicyjką i pasem. Na głowie jego bielił się nowiutki
może nic nie ma. Co nam szkodzi przekonać się. Różne rzeczy zdarzają się na świecie, a gdybyśmy trafili...<br>- Jedry twoje pałki, ja od razu kupuję oficerki.<br>- Gałandzki, oficerki mu potrzebne. Ja bym sobie chatę sprawił.<br>- Jak już, to już. Niech będzie aroeplan.<br>- Aeroplan chyba. Ciemne chmury zwieszały się nisko nad ziemią. Za rzeką huczał Młyn Francuski. Gdzieś znad wody podniosły się komary, brzęczały cieniutko nad głowami, przywołując zapach cichej letniej nocy.<br>- Kikujcie, idzie Rysio - rzekł Kajaki. Od przejazdu kolejowego urzędowym krokiem zbliżał się parlamentariusz Górnych Młynów, pułkownik Rysio. Ubrany był przepisowo, z koalicyjką i pasem. Na głowie jego bielił się nowiutki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego