opóźnia,<br>I jak bąk w futro odziany tygrysie<br>Na złotym jaskrze, olbrzymiejąc, skrzy się,<br>Coraz to z innej zachodząc go strony -<br>I jak przez maku czerniawą purpurę<br>Żuk, w wonnym wnętrzu chytrze zatajony,<br>Prześwieca plamą ruchliwą i ciemną -<br>Jak chwiejna żaba, wznosząc ślepie bure<br>W żółtej obwódce ku niebu, woń ziemną<br>Pochłania krótkim a szybkim oddechem,<br>Co jej podgardle w miech wzdyma białawy,<br>A pysk pozornym koślawi uśmiechem -<br>Jak boża krówka na kończynie trawy<br>Z trudem swe skrzydła ku słońcu wyzwala,<br>Rozpoławiając sztywnego korala<br>Pancerz, zbyt mocno na karku zemknięty -<br>Jak na włochatym, szorstkim liściu mięty,<br>Wzdłuż rubinami wysadzana szczelnie,<br>Lśni