Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
buras! Zygmunt-skulony-kundel-buras wrócił po cichu do domu.
Ten płacz dziecka, nie martwy, bynajmniej, bardzo żywy, cierpiący, choć ledwie przenikający przez ściany kamienicy, słychać było bardzo długo tej nocy. Tak jak i długo jeszcze tej nocy Zygmunt stał przy oknie, w ciemnym pokoju. Niebo pozostawało nadal czyste i zimne, z żółtym księżycem, który stąpał ostrożnie między szkiełkami gwiazd. W tym płaczu widział Zygmunt wściekłą twarz starego zomowca schylającego się po klucze, widział twarz wesołej Trawki. W płaczu szedł chwiejnie Rogulski, uśmiechnięty na baczność Północny zachęcał kobiety do wejścia na scenę. W dziecięcym łkaniu rozpoznawał kobiece ciała, pocięte na ekranie
buras! Zygmunt-skulony-kundel-buras wrócił po cichu do domu.<br>Ten płacz dziecka, nie martwy, bynajmniej, bardzo żywy, cierpiący, choć ledwie przenikający przez ściany kamienicy, słychać było bardzo długo tej nocy. Tak jak i długo jeszcze tej nocy Zygmunt stał przy oknie, w ciemnym pokoju. Niebo pozostawało nadal czyste i zimne, z żółtym księżycem, który stąpał ostrożnie między szkiełkami gwiazd. W tym płaczu widział Zygmunt wściekłą twarz starego zomowca schylającego się po klucze, widział twarz wesołej Trawki. W płaczu szedł chwiejnie Rogulski, uśmiechnięty na baczność Północny zachęcał kobiety do wejścia na scenę. W dziecięcym łkaniu rozpoznawał kobiece ciała, pocięte na ekranie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego