deprawowanie młodzieży, że taszyzm jest niemoralny itd. Dostał wcale huczne brawa. Potem przemawiali kolejno młodzi, niektórzy świetnie, najzupełniej bez pozy, prosto, odpowiedzialnie, z czuciem - wszyscy pro malarstwo abstrakcyjne. Po odczycie poszliśmy na wystawę, przed każdym obrazem - dyskusja (młodzi: robotnicy? mechanicy?) zasypywali Woźniakowskiego świetnymi pytaniami, starszy pan się wtrącał, ale go zjadali. Wróciłem uradowany, zbudowany, podniesiony na duchu..."<br>Przyjechał do mnie pewien młody malarz z Polski. Pokazał mi parę przywiezionych płócien i sporo rysunków. Był niewątpliwie zdolny; w pejzażach była żywa obserwacja natury i nie tylko reminiscencje chełmońszczyzny, ale i impresjonistów. W rysunkach były wyraźne ślady wpływów "pisma" Van Gogha. Patrząc na