Typ tekstu: Książka
Autor: Koral Danuta
Tytuł: Wydziedziczeni
Rok: 1997
margaryny i trwam. Nazywam się teraz wprawdzie Zygmunt Kuczyński, ale nie chcę nikogo ze znajomych narażać. Pozdrów ode mnie wszystkich i ucałuj panią Kazię, jak ją zobaczysz.
Był to czarujący człowiek, inteligentny, błyskotliwy i bardzo utalentowany jako malarz. Brzydki, o wybitnie semickich rysach twarzy, wysoki i tak chudy, że chyba złożony z samych kości i skóry, miał niezrównany dar jednania sympatii, nawet u zagorzałych antysemitów. Jego chudość była stałym zmartwieniem żony, Kasi, starszej od niego i traktującej go trochę jak niesfornego chłopca, którego bardzo głęboko kochała.
Pan Zygmunt był namiętnym rybakiem. Wymykał się spod skrzydeł małżonki ciemnym świtem, oczywiście bez śniadania
margaryny i trwam. Nazywam się teraz wprawdzie Zygmunt Kuczyński, ale nie chcę nikogo ze znajomych narażać. Pozdrów ode mnie wszystkich i ucałuj panią Kazię, jak ją zobaczysz.<br>Był to czarujący człowiek, inteligentny, błyskotliwy i bardzo utalentowany jako malarz. Brzydki, o wybitnie semickich rysach twarzy, wysoki i tak chudy, że chyba złożony z samych kości i skóry, miał niezrównany dar jednania sympatii, nawet u zagorzałych antysemitów. Jego chudość była stałym zmartwieniem żony, Kasi, starszej od niego i traktującej go trochę jak niesfornego chłopca, którego bardzo głęboko kochała.<br>Pan Zygmunt był namiętnym rybakiem. Wymykał się spod skrzydeł małżonki ciemnym świtem, oczywiście bez śniadania
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego