otarł, stracił wielu przyjaciół - towarzyszy broni. Wiedział, że umrzeć, to znaczy nigdy już nie być, nie widzieć, nie słyszeć, nie czuć, nie myśleć. Że to już koniec wszystkiego, co wiąże się z pojęciem istnienia człowieka.<br>- Przeżyłem z Ireną dziewięć lat - powiedział Andrzej przeglądając jej fotografie. - Spójrz, Wiktorze, to nasze zdjęcia znad morza. Ileż w niej było radości życia! Ile pogody. Ile życzliwości w stosunku do ludzi. Miała w sobie nieodparty urok. Lubiła zalotną grę, chociaż - mogę wam to wyznać - była w istocie kobietą chłodną, powiedziałbym nawet - beznamiętną. Może właśnie dlatego nigdy nie wystawiała na próbę mojej zazdrości. Zresztą wiecie, jak mi