człowiek niestary, tłustawy i nienagannie ubrany. Twarz miał nie do opisania. Gdyby malarzowi przyszło ją portretować, nie odnalazłby w niej punktu zaczepienia. Nie wiedziałby, od czego zacząć. Nosił grubą, złotą bransoletę, a na niej złoty "tissot" amagnetyczny, wodoszczelny i ze stoperem. "Płaski jak listek. Nie?" - mawiał. U bransolety dyndał złoty znak zodiaku.<br>- To powinien być znak "prostytutki i rakarza" - twierdził Sekuła.<br>"Złotego" słychać było z daleka. Skrzypiał butami.<br>- Szewc daje mi do środka, pomiędzy warstwy skóry w podeszwie, specjalną wkładkę. Ona robi ten skrzyp. Mam wrażenie, że zawsze chodzę w nowych butach, a co ważniejsze, inni mają też takie wrażenie. To budzi