Typ tekstu: Książka
Autor: Bocheński Jacek
Tytuł: Tabu
Rok: 1965
nic. I nie bójcie się. Choćby was kto ścigał, nic nie powiemy.
To dobrzy ludzie. A żwawi i weseli jak ptaki, ciągle piosenki Tak cały wieczór Ściemniało zupełnie, pora kłaść się, nocleg przygotowany, więc pomodliliśmy się Ta Amaryllis?
Rozpoznała mnie, tak. - A może ty nie jesteś panną - powiada - może jego żonką? - I do Diega: - Ona jest panną czy waszą żonką? - Diego się śmieje. - Żonką, żonką - woła. - Jak żonką, to idźcie oboje spać do mojego szałasu. - I dała nam jedno posłanie. Ja już nic na to. Pomodliliśmy się.
Strach, pewno że strach. Myślałam: co my w takiej pustce, znikąd ratunku, i przecież
nic. I nie bójcie się. Choćby was kto ścigał, nic nie powiemy.<br>To dobrzy ludzie. A żwawi i weseli jak ptaki, ciągle piosenki Tak cały wieczór Ściemniało zupełnie, pora kłaść się, nocleg przygotowany, więc pomodliliśmy się Ta Amaryllis?<br>Rozpoznała mnie, tak. - A może ty nie jesteś panną - powiada - może jego żonką? - I do Diega: - Ona jest panną czy waszą żonką? - Diego się śmieje. - Żonką, żonką - woła. - Jak żonką, to idźcie oboje spać do mojego szałasu. - I dała nam jedno posłanie. Ja już nic na to. Pomodliliśmy się.<br>Strach, pewno że strach. Myślałam: co my w takiej pustce, znikąd ratunku, i przecież
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego