przygarbiony, jakby mu pierś do krzyża przyrosła. Szczęsny domyślił się, że to musi być ktoś znaczniejszy, bo ludzie trzymali się nie za blisko niego i Sumczak obok ciągnął się jak pudel na stójce, oczami by go żarł. A ten głowę przechylił - trochę na bakier ją nosił - zdawał się strugać w zupełnym zapamiętaniu. Oczami tylko niekiedy po stronach błysnął - a oczy miał piękne i bystre, podcienione znużeniem - błysnął i znów je na końcu patyczka przygasił.<br>Tymczasem tam, przed kantorkiem, wszczęła się awantura. Ludzie nacierali na Udałka zwartą kupą, żądając zapłaty. Udałek krzyczał coś do Iwana, Iwan, wysoko nad głową księgę uniósłszy, długim