i różnych serów, żebyśmy jedli, co chcemy, aż Diego się dziwił, jaki ładny poczęstunek, a jeszcze obiecali dołożyć żywności na drogę. - Zostawicie tu osły - rzekli - bo pójdziecie odtąd po skałach. Osły już tam na nic. I nie bójcie się. Choćby was kto ścigał, nic nie powiemy.<br>To dobrzy ludzie. A żwawi i weseli jak ptaki, ciągle piosenki Tak cały wieczór Ściemniało zupełnie, pora kłaść się, nocleg przygotowany, więc pomodliliśmy się Ta Amaryllis?<br>Rozpoznała mnie, tak. - A może ty nie jesteś panną - powiada - może jego żonką? - I do Diega: - Ona jest panną czy waszą żonką? - Diego się śmieje. - Żonką, żonką - woła. - Jak