nie zje.<br>Pstryknął, zapalił szybko magnezję,<br>Lew się przeraził, struchlała lwica,<br>Błysk je oślepił jak błyskawica,<br>Potem raz drugi, trzeci i czwarty,<br>Lwy zobaczyły, że to nie żarty<br>I pomyślały: "Ulec mu trzeba,<br>Skoro przed chwilą spadł prosto z nieba<br>I ma w zanadrzu błyskawic mnóstwo,<br>To nie jest żaden zwierz, tylko bóstwo.<br><br>Po czym lwy oba, z trwogi pół żywe,<br>Stanęły grzecznie przed obiektywem,<br>I pan Soczewka, rzecz oczywista,<br>Nakręcił zaraz metrów ze trzysta.<br>Odtąd król zwierząt, groźny i krewki<br>Był na usługach pana Soczewki.<br><br>- Jaśnie wielmożny lwie - rzekł filmowiec -<br>Wszystkim zwierzętom w puszczy zapowiedz,<br>By się zebrały wnet, niedaleko