Typ tekstu: Książka
Autor: Kruczkowski Leon
Tytuł: Kordian i cham
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1932
Przez furtkę w murze wyszli na ulicę.
Dobrze naciągał nogi, aby nadążyć szerokim, zamaszystym krokom żandarma. Świeżość mroźnego powietrza orzeźwiła go nieco. Szli w milczeniu ciasnymi uliczkami, mijając nielicznych, w grube kapoty futrzane okutanych mieszczan.
Z domów, licznych piętrowych kamieniczek i rozłożystych drewnianych bud, czerwieniały migotliwie oświetlone okna. Łachy śniegu zwisały z dachów.
- Znam tu traktiernię ustronną a niepodłą... na Szwedzkiej ulicy! - ozwał się pan Miranowski.
- Niechże będzie na Szwedzkiej... Wkrótce stanęli przed ciemną, sklepioną bramą.
- To tutaj! - żandarm ruszył przodem w czarną czeluść sieni. Pchnął jakieś drzwi, z których buchnęło ciepłem oraz tłustymi zapachami. Weszli do izby obszernej, słabo oświetlonej
Przez furtkę w murze wyszli na ulicę.<br>Dobrze naciągał nogi, aby nadążyć szerokim, zamaszystym krokom żandarma. Świeżość mroźnego powietrza orzeźwiła go nieco. Szli w milczeniu ciasnymi uliczkami, mijając nielicznych, w grube kapoty futrzane okutanych mieszczan.<br>Z domów, licznych piętrowych kamieniczek i rozłożystych drewnianych bud, czerwieniały migotliwie oświetlone okna. Łachy śniegu zwisały z dachów.<br>- Znam tu traktiernię ustronną a niepodłą... na Szwedzkiej ulicy! - ozwał się pan Miranowski.<br>- Niechże będzie na Szwedzkiej... Wkrótce stanęli przed ciemną, sklepioną bramą.<br>- To tutaj! - żandarm ruszył przodem w czarną czeluść sieni. Pchnął jakieś drzwi, z których buchnęło ciepłem oraz tłustymi zapachami. Weszli do izby obszernej, słabo oświetlonej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego