ciągnęły na południe wzdłuż wyjątkowo płytkiej tego lata Wisły, opadając niekiedy na rozległe, piaszczyste łachy.<br>Ludzie, którzy dotychczas spodziewali się na niebie tylko ptaków, nagle zobaczyli czarne samoloty z krzyżami na skrzydłach, zrzucające bomby, plujące ogniem, przerażające wyciem, niosące śmierć.<br>Niebo przestało już być własnością żurawi, a stało się złowieszczym żywiołem ludzi. Poprzednie czyste, jasne, przejrzyste było maską, oszustwem, kłamstwem.<br>Tak myślałaś, idąc przez poranione, wystraszone ulice. Na ścianach widać było rdzawe plamy, blizny po odłamkach, okna zabite deskami, ślady dymu i ognia. Z wysoka zwisał strzęp koronkowej firanki, wyszywanej w fantazyjne kwiaty.<br>Nagle potknęłaś się o pękniętą płytę chodnika i