Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
swojej ufności i determinacji.

Po chwili znowu padły strzały.

- Jesteśmy w potrzasku! - krzyczał niemłody już student wymachując sękatym kijem. - Zbrodniarze, zamknęli bramę!

- Wystrzelają tu nas wszystkich! Boże, zmiłuj się nad nami! - wołała kobieta okutana w wełnianą chustkę.

Kilku mężczyznom udało się przeleźć przez wysokie ogradzenie, inni siedzieli na żelaznych prętach sztachet i lżyli żołnierzy. W słońcu mignęły szable... Tym razem salwa smagnęła po ogrodzeniu parku:

Dwaj młodzi ludzie zawiśli zaczepieni o spiczaste pręty. Trzeci, przeszyty kulami, spadł niedaleko nas zabarwiając krwią śnieżną zaspę.

Uwięzieni w parku ludzie zaczęli miotać się jak zwierzęta w klatce. Ojciec chwycił mnie za rękę i pociągnął
swojej ufności i determinacji.<br><br>Po chwili znowu padły strzały.<br><br>- Jesteśmy w potrzasku! - krzyczał niemłody już student wymachując sękatym kijem. - Zbrodniarze, zamknęli bramę!<br><br>- Wystrzelają tu nas wszystkich! Boże, zmiłuj się nad nami! - wołała kobieta okutana w wełnianą chustkę.<br><br>Kilku mężczyznom udało się przeleźć przez wysokie ogradzenie, inni siedzieli na żelaznych prętach sztachet i lżyli żołnierzy. W słońcu mignęły szable... Tym razem salwa smagnęła po ogrodzeniu parku:<br><br>Dwaj młodzi ludzie zawiśli zaczepieni o spiczaste pręty. Trzeci, przeszyty kulami, spadł niedaleko nas zabarwiając krwią śnieżną zaspę.<br><br>Uwięzieni w parku ludzie zaczęli miotać się jak zwierzęta w klatce. Ojciec chwycił mnie za rękę i pociągnął
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego