historycznym imperializmu niemieckiego na naszych ziemiach było twierdzenie, że wszystko, co cenne w tym dorobku, jest pochodzenia germańskiego. Od Gotów, <name type="person">ojców Goralenvolku</>, po c.k. biurokrację galicyjską. Zgodnie z tym gubernatorowi Frankowi stopy ogrzewa - dywan konstytucyjny; oczy cieszy - waza i obraz <name type="person">Stanisława Augusta</>; odpoczynek daje - fotel <name type="person">Piłsudskiego</>. Nawet jada na ćmielowskiej zastawie prezydenta <name type="person">Mościckiego</>, a orzeł polski, zdzierany skrupulatnie z herbów i budynków, tutaj go nie razi.<br>Jest w tym postępowaniu gruby nieporządek. Ktoś, kto reprezentuje przekonanie, że kultura polska niczego nie wydała, nie powinien się otaczać wazami Stanisława Augusta ani jadać na porcelanie prezydenta państwa. Skoro zaś to czyni, mało