Typ tekstu: Książka
Autor: Miłosz Czesław
Tytuł: Abecadło Miłosza
Rok: 1997
Z opowiadań babki pamiętam, że był dobry, darmo leczył ubogich i robił różne facecje, czyli był żartownisiem. Przygniata mnie ciemność, która otacza egzystencje niemożliwe do wyobrażenia: ten lekarz, jego żona, czyli moja prababka, i widzę tylko moją babkę, nie dalej. Także w ciemność pogrążyły się całe Inflanty i majątek Imbrody. Łapię się na pytaniu, w jakim języku mówili tam chłopi. Pewnie po łotewsku.

Jędrychowski, Stefan, czyli w Klubie Włóczęgów Robespierre. Szliśmy razem po drogach, nizinnych i górskich, i nie brakowało mi uporu, ale kiedy moja wola słabła, a nogi domagały się odpoczynku, Stefan parł naprzód, najoczywiściej samym napięciem woli. Tak samo
Z opowiadań babki pamiętam, że był dobry, darmo leczył ubogich i robił różne facecje, czyli był żartownisiem. Przygniata mnie ciemność, która otacza egzystencje niemożliwe do wyobrażenia: ten lekarz, jego żona, czyli moja prababka, i widzę tylko moją babkę, nie dalej. Także w ciemność pogrążyły się całe Inflanty i majątek Imbrody. Łapię się na pytaniu, w jakim języku mówili tam chłopi. Pewnie po łotewsku.<br><br>&lt;tit&gt; Jędrychowski, Stefan, czyli w Klubie Włóczęgów Robespierre.&lt;/&gt; Szliśmy razem po drogach, nizinnych i górskich, i nie brakowało mi uporu, ale kiedy moja wola słabła, a nogi domagały się odpoczynku, Stefan parł naprzód, najoczywiściej samym napięciem woli. Tak samo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego