jego poetyckich możliwości. Jeszcze się gdzieś tam kołacze i "maj", i "noc", i "miłość gorąca", i "tęsknota gryząca", lecz Polek wie, iż nie dadzą mu się one powiązać w zwrotki, umkną surowym prawidłom rymotwórstwa. Jak zawsze w życiu - pozostał mu tylko dobry początek.<br>Za oknem przebiegł po podwórzu Panfil, dzwoniąc łańcuchem. Polek, tknięty nową myślą, wstaje z łóżka i podchodzi do ściany, gdzie obok lustra powinien wisieć kalendarz. Odnajduje mięsisty, prostokątny kształt domowego raptularza, niesie go w pobliże okna. Z dachu padają na ziemię rzadkie krople wody deszczowej, przebite sztychem szklistego światła.<br>Święty Jerzy, przegięty wdzięcznie na białym rumaku, godzi piką