Krzyża, ze zgrabną półrotundą, gdzie na dwóch piętrach mieściły się biura, a także kilka pokoi gościnnych, łazienki i duża sala jadalna,<br>siedzieliśmy na tylnym siedzeniu, ja między Albinem i Felkiem, i rozmawialiśmy o tych dwóch młodziutkich "pestkach" z WAT-u, z Pomocniczej Służby Kobiet, osiemnastolatkach z Australii czy Nowej Zelandii, ładniutkich i miłych, zresztą - sąsiadkach z tego samego piętra, z którymi zdążyliśmy się już zaprzyjaźnić, choć mieliśmy niemało kłopotów, by się porozumieć,<br>i rozpieszczaliśmy się nawzajem, i wiedzieliśmy, że wszystko byśmy dla siebie nawzajem zrobili, i stąd powstał we mnie ten pomysł przebieranki, bo ich mundury na pewno okażą się w