kilku kawiarniach i pierwsza rozmowa miała charakter wstępny. Jak wynikało z późniejszego dochodzenia, nikt na tym etapie załatwiania sprawy nie przypuszczał, że ma do czynienia ze sprytnym oszustem.<br>Ogłoszeniodawcą okazał się starszy pan około sześćdziesiątki, czysto i schludnie ubrany, ale odzież była wyraźnie znoszona i nosiła widoczne ślady cerowania i łatania. Przedstawiał się jako <q>"emerytowany kurator sądowy"</> z bardzo skromną emeryturą, która ledwie wystarcza mu na życie. Ma trzypokojowe mieszkanie, które chętnie przepisze spokojnej, bezdzietnej rodzinie w zamian za pomoc w utrzymaniu. Chodzi o to, że pieniądze, którymi dysponuje co miesiąc, zapewniają mu przeżycie, ale nie stać go już na czynsz