wydawało się jej, że nikt nie patrzy, wdychała woń własnego potu. Ze wstrętem dotykała wilgotnych miejsc i brzydziła się samej siebie. Natychmiast też biegła do umywalki lub pod prysznic, chcąc zmyć z ciała wszelkie ślady tanecznego trudu.<br>Spotykała tu inne uczennice szkoły baletowej, podobnie niepewne, czujące się nieswojo, zażenowane własną fizjologią. Wstydziły się samych siebie, obawiały, nienawidziły.<br>Boże, ileż nieprzyjemnych cieczy wydzielam... Łzy, pot, śluz, ślina, mocz, miesiączka... Chwilami zastanawiam się, czy nie lepiej być mężczyzną. Tylko że mężczyźni w balecie przeważnie nie byli prawdziwymi mężczyznami, a w każdym razie nie byli mężczyznami dla kobiet. Albo kochali samych siebie, albo kochali