cień Hektora, którego widziałem w Warszawie.<br> "Była to godzina, w której sen, słodki dar bogów,<br>spowija nasze zmysły, by ulżyć cierpieniu." Warszawa<br>spała sub nocte. Zdawało mi się, że sczerniały nawet zielone<br>krzaki bzu przed moim oknem na Saskiej Kępie i czarny<br>był most Poniatowskiego, przerzucony nad połyskującym<br>zuchwale Skamandrem.<br> Ach! - nie. Tego nie ma w Eneidzie. Słowa mi się plączą.<br>W Eneidzie jest tak:<br> "Była to godzina, w której sen, słodki dar bogów,<br>spowija nasze zmysły, by ulżyć cierpieniu. Wydało mi się<br>nagle, że widzę smutnego Hektora z oczami pełnymi łez.<br>Hektora takiego, jakim go widziano ongi, z czołem we