Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Akademia pana Kleksa
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1946
bom!

Na mój widok przerwał huśtanie, zeskoczył na podłogę,
rozkurczył się, rozprostował i jakby na poczekaniu urósł.

- Zawsze musicie mi przeszkadzać! - rzekł rozdrażnionym
głosem. - O co chodzi? Przecież widzisz, że uczę
zegar mówić.

Natychmiast jednak opanował się i rzekł uprzejmie, jak
zazwyczaj:

- Przykro mi, Adasiu, że robisz takie zdziwione oczy. Ach,
to wszystko wina tego podłego Filipa. Chce mnie po prostu zniszczyć.
Wszystko się we mnie psuje i coraz trudniej zachować mi
normalny wzrost. Dosłownie maleję z dnia na dzień. A teraz
mam nowe zmartwienie: płomyki świec zaczęły mnie tak
parzyć od pewnego czasu, że dzisiaj, nie mogąc dłużej
wytrzymać, musiałem
bom!<br><br>Na mój widok przerwał huśtanie, zeskoczył na podłogę, <br>rozkurczył się, rozprostował i jakby na poczekaniu urósł.<br><br>- Zawsze musicie mi przeszkadzać! - rzekł rozdrażnionym <br>głosem. - O co chodzi? Przecież widzisz, że uczę <br>zegar mówić.<br><br>Natychmiast jednak opanował się i rzekł uprzejmie, jak <br>zazwyczaj:<br><br>- Przykro mi, Adasiu, że robisz takie zdziwione oczy. Ach, <br>to wszystko wina tego podłego Filipa. Chce mnie po prostu zniszczyć. <br>Wszystko się we mnie psuje i coraz trudniej zachować mi <br>normalny wzrost. Dosłownie maleję z dnia na dzień. A teraz <br>mam nowe zmartwienie: płomyki świec zaczęły mnie tak <br>parzyć od pewnego czasu, że dzisiaj, nie mogąc dłużej <br>wytrzymać, musiałem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego