Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Wielka, większa i największa
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1960
się aż dwa razy,
co i tak było niesłychanie dużo, postanowiła, że już na trzeci raz
sobie nie pozwoli.

Wobec tego zamiast schować nos w chustkę, przełknęła tylko ślinę
i powiedziała bardzo ostro:

- Znowu "dzieci"? Co pan ciągle z tymi "dziećmi"?
Dzieci są w przedszkolu.

"Jak" aż zadygotał ze śmiechu.

- Ach! - zawołał. - Towarzyszka raczy wybaczyć.
Roztargniony jestem. To starość. Stary jestem.

I wtedy Ika palnęła głupstwo. Wielkie głupstwo. To prawda,
że wszyscy troje byli przedenerwowani, przemęczeni, a kpina w głosie
"Jaka" była bardzo złośliwa. Mimo to nie powinna była jednak powiedzieć
tego, co powiedziała.

A powiedziała tak:

- Stary to pan chyba
się aż dwa razy, <br>co i tak było niesłychanie dużo, postanowiła, że już na trzeci raz <br>sobie nie pozwoli.<br><br>Wobec tego zamiast schować nos w chustkę, przełknęła tylko ślinę <br>i powiedziała bardzo ostro:<br><br>- Znowu "dzieci"? Co pan ciągle z tymi "dziećmi"? <br>Dzieci są w przedszkolu.<br><br>"Jak" aż zadygotał ze śmiechu.<br><br>- Ach! - zawołał. - Towarzyszka raczy wybaczyć. <br>Roztargniony jestem. To starość. Stary jestem.<br><br>I wtedy Ika palnęła głupstwo. Wielkie głupstwo. To prawda, <br>że wszyscy troje byli przedenerwowani, przemęczeni, a kpina w głosie <br>"Jaka" była bardzo złośliwa. Mimo to nie powinna była jednak powiedzieć <br>tego, co powiedziała.<br><br>A powiedziała tak:<br><br>- Stary to pan chyba
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego