ukryłbym tak, że znalazłby ją nawet ślepy. Nie przewidziałem jednak zuchwałej odwagi tego chudego człowieka, co nas zaskoczył. Komedia mogła się łatwo zamienić w tragedię, gdyby ten pan strzelił w podnieceniu, dlatego tak usilnie prosiłem pana Gąsowskiego o spokój.<br>- Młodzieńcze, ty nie zginiesz własną śmiercią! - zawołał "były matematyk" patrząc na Adasia ze szczerym podziwem.<br>- Bardzo też i pana, i pana profesora przepraszam za tę awanturę - mówił Adaś z uśmiechem. - Nie było innej rady, aby się pozbyć prześladowców, chociaż na pewien czas, obawiam się bowiem, że zbadawszy cenny łup wpadną w szał. W tym mam tylko nadzieję, że nie przyjdzie im na