nadzwyczaj ciepły.<br><br>Gdy wróciliśmy do parku, nie było już ani żab, <br>ani raków, a po dnie stawu spacerowały ślimaki bawiąc <br>się w wilgotnym mule.<br><br>Zamierzaliśmy już wracać do domu na obiad, gdy naraz ujrzeliśmy <br>nad sobą Mateusza. Niezwykle podniecony krążył nad <br>naszymi głowami i wołał na cały głos:<br><br>- <orig>Aga</>, <orig>onik</>! <orig>Aga</>, <orig>onik</>!<br><br>Pan Kleks pierwszy zrozumiał i jął wpatrywać się <br>w niebo. Po chwili i on również zawołał:<br><br>- Uwaga, balonik!<br><br>Istotnie, mały punkcik, wiszący wysoko w górze, począł <br>przybliżać się coraz bardziej, aż wreszcie zupełnie <br>wyraźnie można było rozróżnić niebieski balonik <br>z umocowanym u spodu koszyczkiem.<br><br>Pan Kleks ucieszył się ogromnie