Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
która uganiała za chłopami i od jakiegoś miała tego dzieciaka w prezencie. Umyły go, wytarły, zmieniły koszulkę, oczyściły koc.
- Taka matka! Nakłaść by jej po gębie - powiedziała Ziuta.
- Nie jej wina, musi iść do roboty. A mały na łasce losu. Pierwszy raz widzę coś takiego. Przecież to takie ładne dziecko!
- Akurat przerwa, a ta suka nawet do niego nie zajrzy. Już ja ją matuszkę taką owaką pogonię, niech tylko się pokaże.
- Uważaj. Ona zadaje się z takimi, co kości potrafią połamać, jak im się kto narazi.


- Poproszę kucharkę, żeby dała trochę marchwi. Oskrobie się i będzie miał mały co do roboty
która uganiała za chłopami i od jakiegoś miała tego dzieciaka w prezencie. Umyły go, wytarły, zmieniły koszulkę, oczyściły koc.<br>- Taka matka! Nakłaść by jej po gębie - powiedziała Ziuta.<br>- Nie jej wina, musi iść do roboty. A mały na łasce losu. Pierwszy raz widzę coś takiego. Przecież to takie ładne dziecko!<br>- Akurat przerwa, a ta suka nawet do niego nie zajrzy. Już ja ją matuszkę taką owaką pogonię, niech tylko się pokaże.<br>- Uważaj. Ona zadaje się z takimi, co kości potrafią połamać, jak im się kto narazi.<br><br><br>- Poproszę kucharkę, żeby dała trochę marchwi. Oskrobie się i będzie miał mały co do roboty
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego