Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
poszedł na swobodę.
Najdziwniejsze było to wzruszenie ramion, przecież sędzia ani w
ząb nie znał angielskiej mowy, a zareagował, jakby wiedział, co
czyni.
- Ty, dlaczego gadałeś do niego po angielsku? - zahaczyłem
natychmiast Piotra.
Spojrzał na mnie spod oka.
- Wszystko jedno, po jakiemu bym gadał, on i tak postawi na
swoim...
- Ale on cię zrozumiał!
- A zrozumiał...
Owszem.
Tyle, co chciał, zrozumiał...
- Gorzej, że on chce tu wrócić - powiedziałem.
- Chce? - wtrącił się markiz ze swojego łoża dla gwałtowników.
- Chyba się mylisz...
Któż by chciał tu wrócić?
Ze świecą takiego nie znajdziesz...
Nie w tym rzecz.
Zrozum, on wie, że wróci!
A to
poszedł na swobodę.<br> Najdziwniejsze było to wzruszenie ramion, przecież sędzia ani w<br>ząb nie znał angielskiej mowy, a zareagował, jakby wiedział, co<br>czyni.<br> - Ty, dlaczego gadałeś do niego po angielsku? - zahaczyłem<br>natychmiast Piotra.<br> Spojrzał na mnie spod oka.<br> - Wszystko jedno, po jakiemu bym gadał, on i tak postawi na<br>swoim...<br> - Ale on cię zrozumiał!<br> - A zrozumiał...<br> Owszem.<br> Tyle, co chciał, zrozumiał...<br> - Gorzej, że on chce tu wrócić - powiedziałem.<br> - Chce? - wtrącił się markiz ze swojego łoża dla gwałtowników.<br> - Chyba się mylisz...<br> Któż by chciał tu wrócić?<br> Ze świecą takiego nie znajdziesz...<br> Nie w tym rzecz.<br> Zrozum, on wie, że wróci!<br> A to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego