Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
i zdarli na szmaty. Wystarczy?
- Trzeba by, załóżmy, spróbować zapomnieć.
- A próbował pan zapom nieć, jak się oddycha?
Noc za nocą, dzień za dniem, byliśmy przy sobie.
Przejechałem pół świata, żebyśmy mogli być razem.
Całe inne dobro zostało zapomniane, żebym tylko ją mógł wspominać. A pan każe zapomnieć? Uprzejmie przepraszam!
- Ależ to ja! - woła Twardowski. - Ja przepraszam. - Nie ma za co.
Próbowałem, zamierzałem zatłuc to ścierwo, stchórzyłem, jak głupi, potem chciałem wykończyć siebie, niestety, odratowali.
Jak pan uważa: kogo łatwiej zabić takim nożem? Kogo i jak, siebie czy innych? Siebie czy ją?
I oto już pojawia się kolejny rozmówca: dyrektor Antoni.
Ssie
i zdarli na szmaty. Wystarczy?<br>- Trzeba by, załóżmy, spróbować zapomnieć.<br>- A próbował pan zapom nieć, jak się oddycha?<br>Noc za nocą, dzień za dniem, byliśmy przy sobie.<br>Przejechałem pół świata, żebyśmy mogli być razem.<br>Całe inne dobro zostało zapomniane, żebym tylko ją mógł wspominać. A pan każe zapomnieć? Uprzejmie przepraszam!<br>- Ależ to ja! - woła Twardowski. - Ja przepraszam. - Nie ma za co.<br>Próbowałem, zamierzałem zatłuc to ścierwo, stchórzyłem, jak głupi, potem chciałem wykończyć siebie, niestety, odratowali.<br>Jak pan uważa: kogo łatwiej zabić takim nożem? Kogo i jak, siebie czy innych? Siebie czy ją?<br>I oto już pojawia się kolejny rozmówca: dyrektor Antoni.<br>Ssie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego