z Osjakowa. Po raz pierwszy w życiu dostałam kwiaty. Wyjechałam z nim. Był menedżerem u swojego wujka, konfekcja damska. Kiedy wujek umarł, odkupił interes od jego syna. Szyli dla dużej firmy, która im przysyłała materiał, skrojony już, po tysiąc sukienek. Pewnego dnia firma ogłosiła bankructwo, specjalnie, jak to się w Ameryce robi, i stracił wszystko. Ciężko zachorował, musieli mu gardło przeciąć, żeby mógł oddychać. Przystąpił potem do spółki, która szyła konfekcję męską. Ja powiedziałam, chcesz, to będę podłogi myć, co powiesz, to zrobię, tylko nie chcę nic wiedzieć o interesach. Dostał bólów w prawym boku, w pół roku później nie żył