rosnącym po beethovenowsku śpiewie narodowego CHÓRU FLACH.<br> K o n i e c<br> Bruksela - Genewa<br> lipiec-grudzień 1972<br>panie pułkowniku, sto trzydzieści pięć ,,kameli", puszka soku pomarańczowego, trzy ,,korned-bify" i para wełnianych skarpetek...<br>UCHODŹCA IV Sto trzydzieści pięć? Akurat tyle? A te piętnaście, co? Pani mi nie powie... że Amerykanie pakują po sto trzydzieści pięć... Kto tu tak dzieli, wydziela ten przydział tak dziwnie?<br>PANI BOGUSIA Pan Raszuński... Ra-szuński... czy aby pan pułkownik nie z tych wołyńskich Raszuńskich?<br>UCHODŹCA IV zbity z tropu Nnnie... nie... z podolskich... ale...<br>PANI BOGUSIA Następny, prosze.<br>UCHODŹCA IV odchodzi w kąt, siada na