mniej podobało się wydawcom.<br>Oprócz muzyki, do której często uciekał, lubił karty.<br>W latach sześćdziesiątych grywaliśmy w Klubie Dziennikarzy w kierki. Marian, Zechenter, były minister Wolski i ja. Gra niezbyt skomplikowana, ale dająca kilka chwil wytchnienia i możliwość oderwania się od rzeczywistości.<br>Marian nie lubił przegrywać, ale któż to lubi? Angażował się jednak w rozgrywanie z namiętnością i był bardzo zadowolony, gdy karty mu sprzyjały, choć stawki były małe i nikt ani się nie wzbogacił, ani nie uszczuplił swego portfela. Raz tylko doszło pomiędzy nim a Zechenterem do sprzeczki, po której obydwaj, obrażeni, przysięgli sobie, że więcej razem nie zasiądą do stolika