Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
na każdego agresywnego pacjenta jednego
pielęgniarza, a im brak pielęgniarzy w ogóle! - wtem spojrzał na
mnie.
- Wszyscy się bali, że koniec z tobą!
Wiesz o tym?
Skinąłem głową.
- Podobno uparłem się umrzeć...
Może i tak.
Twarz markiza zniknęła raptem za powłóczystą zasłoną!
Ni stąd, ni zowąd zrobiło mi się słabo.
Anioł nocy, anioł śmierci, zawirował przed moimi oczami.
Dostałem piekielnego zawrotu głowy.
Porwał mnie strach, że to już, za ułamek sekundy, nadejdzie
bezwzględnie moja chwila...
Psychotropy wyprawią mnie w wieczność.
Omdlałe ciało i wszystkie członki jego.
Albowiem nicość i wieczność tę samą budzą trwogę.
W odruchu rozpaczy kurczowo uchwyciłem się parapetu
na każdego agresywnego pacjenta jednego<br>pielęgniarza, a im brak pielęgniarzy w ogóle! - wtem spojrzał na<br>mnie.<br> - Wszyscy się bali, że koniec z tobą!<br> Wiesz o tym?<br> Skinąłem głową.<br> - Podobno uparłem się umrzeć...<br> Może i tak.<br> Twarz markiza zniknęła raptem za powłóczystą zasłoną!<br> Ni stąd, ni zowąd zrobiło mi się słabo.<br> Anioł nocy, anioł śmierci, zawirował przed moimi oczami.<br> Dostałem piekielnego zawrotu głowy.<br> Porwał mnie strach, że to już, za ułamek sekundy, nadejdzie<br>bezwzględnie moja chwila...<br> Psychotropy wyprawią mnie w wieczność.<br> Omdlałe ciało i wszystkie członki jego.<br> Albowiem nicość i wieczność tę samą budzą trwogę.<br> W odruchu rozpaczy kurczowo uchwyciłem się parapetu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego