Boże. <br>- Sprawa jest serio. Przynajmniej dla mnie. <br>- No, dobrze, niech będzie po twojemu... - westchnęła Zosia. - Mam swoje porachunki... I niech lepiej zostaną ze mną... Ciężko mi, może bardziej niż tobie. Nie utrudniajmy sobie życia... Nie nalegaj, poczekaj, to chyba proste.<br>- Nie możesz o nim zapomnieć. <br>- Fryderyk. To moja rzecz. <br>- Tak... Ano, trudno. <br>- Nie potrafisz cieszyć się tym, co jest? Podobasz mi się, muszę ci to mówić?<br>Fryderyk ścisnął ją za rękę. <br>- Boję się... - szepnął - wiesz czego? Zgadnij. <br>- Nie zgadnę.<br>- Przecież to proste... Szczęścia. <br><br>27 <br>Mechanicy zadawali szyku, nie pospolitowali się, a w dziewuszkach przebierali jak w ulęgałkach, buszując po Nowym Depo