Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Ozon
Nr: 8
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2005
pół roku, w listopadzie 2005.

Narodziny autostrady są jak wybuch wojny. Zmieniają wszystko. Tam, gdzie dawniej pasły się krowy, dziś wznosi się piaszczysty kopiec nasypu. W miejscu porośniętej wysoką trawą górki dziś zieje czernią dół głęboki na 15 metrów. W sielską ciszę wdarły się huk i dudnienie, dzień i noc. Bez przerwy, bo robotnicy, jakby chcieli nadrobić zaległości z ostatnich 50 lat, budują wielką drogę przez całą dobę. Ściany domu drżą jak w febrze, wielkie walce ubijają nasyp z taką siłą, że wypadają szklanki z kredensu. Pękają mury domów. Podczas upałów robotnicy co kilka godzin polewają piach wodą, żeby się nie kurzyło
pół roku, w listopadzie 2005. <br><br>Narodziny autostrady są jak wybuch wojny. Zmieniają wszystko. Tam, gdzie dawniej pasły się krowy, dziś wznosi się piaszczysty kopiec nasypu. W miejscu porośniętej wysoką trawą górki dziś zieje czernią dół głęboki na 15 metrów. W sielską ciszę wdarły się huk i dudnienie, dzień i noc. Bez przerwy, bo robotnicy, jakby chcieli nadrobić zaległości z ostatnich 50 lat, budują wielką drogę przez całą dobę. Ściany domu drżą jak w febrze, wielkie walce ubijają nasyp z taką siłą, że wypadają szklanki z kredensu. Pękają mury domów. Podczas upałów robotnicy co kilka godzin polewają piach wodą, żeby się nie kurzyło
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego