Typ tekstu: Książka
Autor: Kossak Zofia
Tytuł: Pożoga
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1922
wystrojonego tłumu chłopskiego, bab pyszniących się w zdartych z kanap aksamitach, byli karmazyni i posesjonaci odbijali nieochędóstwem odzieży, szorstkością nieogolonych policzków i przygnębioną postawą. Nie chroniło ich to od rewizyj, aresztów, odbierania wziętych w lecie odszkodowań, i innych szykan rządowych. Nawet maleńki Mareczek Iliński był kilkakrotnie solą w oku "władzy". Biedactwo pomimo przebrania, grubych, szarych chustek, ze swą przeźroczystą, delikatną cerą i wielkimi sarnimi oczami wyglądał zawsze na "pańskie dziecko". "Ce Hylińskie..." - stwierdzali z niechęcią spotykający go na spacerze dygnitarze. "A neprawda, ce moje" - odpowiadała przerażona niańka, szybko zawracając do domu. Gdy do tych uwag przyłączyły się pogróżki, przestała wychodzić zupełnie
wystrojonego tłumu chłopskiego, bab pyszniących się w zdartych z kanap aksamitach, byli karmazyni i posesjonaci odbijali <orig>nieochędóstwem</> odzieży, szorstkością nieogolonych policzków i przygnębioną postawą. Nie chroniło ich to od <orig>rewizyj</>, aresztów, odbierania wziętych w lecie odszkodowań, i innych szykan rządowych. Nawet maleńki Mareczek Iliński był kilkakrotnie solą w oku "władzy". Biedactwo pomimo przebrania, grubych, szarych chustek, ze swą przeźroczystą, delikatną cerą i wielkimi sarnimi oczami wyglądał zawsze na "pańskie dziecko". "<q>Ce Hylińskie...</>" - stwierdzali z niechęcią spotykający go na spacerze dygnitarze. "<q>A neprawda, ce moje</>" - odpowiadała przerażona niańka, szybko zawracając do domu. Gdy do tych uwag przyłączyły się pogróżki, przestała wychodzić zupełnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego