i dręczący się osobistą niewiarą. Sebastian przezywany Kurzą Stópką. Jego awantury i przypadki stały się tą mocną nicią, na którą nawlókł cudowny, wiecznie zielony bluszcz dogasającego średniowiecza. Radość, pasja, namiętność, apatia i rozpacz - pięć stron świata, równo splecionych. Otóż ten człowiek, którego stworzył, chwalił Boga własną heretycką modlitwą. Miał osobistego Boga, zrozumiałe więc, że musiał mieć własne modlitwy. Jak to szło? Nie pamiętał własnego tekstu! Słowa, obrazy przelatywały, za dużo tego, czy pamięć potrafi je okiełznać?<br>Róża spała spokojnie, słyszał jej ptasi oddech, była zwrócona twarzą do ściany. Jaka ulga, chociaż we śnie nic jej nie grozi. Szeptem zaczął: - Panie, pozwól