Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
pościeli, próbując zebrać myśli.
- Boże ty, mój Boże, jakiej chwili ja doczekałam, ty pijanico przeklęty. Ubieramy go, do szkoły posyłamy, a on już od maleńkości do butelki zagląda i podkieżyć sobie lubi - biadała pani Linsrumowa. Chłopiec odepchnął Dziadzię i zataczając się od jednej ściany do drugiej ruszył ku drzwiom.
- O Boże wszechmogący, niech go zatrzyma, tego wariata, niech go nie puska! - wołała pani Linsrumowa do męża.
- On piany zupełnie, rozpustnik. Wstydu przed ludźmi narobi!
Lecz Polek był już na podwórku. Spłoszył Zazulę, która z gniewnym gdakaniem skoczyła na płot. Koślawym zygzakiem wyszedł na ulicę.
- Polek, dziecko ty moje! - wołała za nim Babka
pościeli, próbując zebrać myśli.<br>- Boże ty, mój Boże, jakiej chwili ja doczekałam, ty pijanico przeklęty. Ubieramy go, do szkoły posyłamy, a on już od maleńkości do butelki zagląda i podkieżyć sobie lubi - biadała pani Linsrumowa. Chłopiec odepchnął Dziadzię i zataczając się od jednej ściany do drugiej ruszył ku drzwiom.<br>- O Boże wszechmogący, niech go zatrzyma, tego wariata, niech go nie puska! - wołała pani Linsrumowa do męża. <br>- On piany zupełnie, rozpustnik. Wstydu przed ludźmi narobi!<br>Lecz Polek był już na podwórku. Spłoszył Zazulę, która z gniewnym gdakaniem skoczyła na płot. Koślawym zygzakiem wyszedł na ulicę.<br>- Polek, dziecko ty moje! - wołała za nim Babka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego