prądów - doskonale ukazuje tę bardziej bierną, smakoszowską stronę dionizyjskich zachwytów nad ruchem, wrzeniem, dzianiem się. Jego postacie żyją i działają bezinteresownie - dokonują wciąż na nowo zrywania pęt konieczności, nie w imię jakichś określonych dokonań, ale wsłuchując się niejako w głębię swego organizmu, szukając najbujniejszego, najwspanialszego rytmu, który by zapewnił błogostan. Buntują się przeciwko przykazaniom zastanej moralności, przeciwko rodzinie, przeciwko ciepłym domowym uczuciom, ale jedynie dlatego, że niszcząc rzeczy, które dokoła nich narosły - jak powiada Papini, potwierdzają siebie, swoje ja. Jest to niszczenie dziecięce, swędzenie dziąseł, wieczne dzieciństwo, pełne ciekawości i pogardy. Jest to bunt dla buntu, działanie dla działania, wola dla woli