czyni swym faworytem. - Co wtedy by się działo? - Wywyższony nad innych, dopuszczony do łask, uległbym afektowi w o wiele większym stopniu. Nie trudno sobie wystawić, jakby na mnie działały okazywane mi względy, publiczne wychwalanie i stawianie za wzór, a zwłaszcza ewentualne... zajęcia dodatkowe: ćwiczenia i konwersacje po lekcjach, w gabinecie. Całkiem straciłbym głowę i zrobiłbym dla niej na pewno bez porównania więcej. Takich compositions, które by mogły jej służyć za "świadectwo osiągnięć", napisałbym jej z tuzin. - I jakbym wtedy wyglądał, odkrywszy, co właśnie odkryłem - w znacznie większym wymiarze? Jak oszukany zalotnik. Okpiony, ośmieszony, i to we własnych oczach.<br>Być może więc