Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
rozgrzany oddech.
- Przecież to łatwo urządzić, nie? Powie pani po prostu, że się źle czuje. Głowa panią boli i musi pani iść do domu, coś w tym rodzaju...
Platynowa blondynka musiała wrócić właśnie, bo głośny jej śmiech rozległ się przy barze. Krystyna obejrzała się w tamtą stronę. - Zdąży pani - mruknął Chełmicki. - Mogą zaczekać. Więc? - Co?
- Zwolni się pani?
- Powiedzmy. I dalej? - Nie domyśla się pani?
- Nie. Strasznie jestem niedomyślna.
- Czyżby? Mieszkam tutaj, w "Monopolu".
Krystyna przechyliła nieco do tyłu głowę i spojrzała na niego rozbawionymi oczami:
- Naprawdę? To bardzo ładnie z pana strony. - Dziękuję. Pierwsze piętro, pokój osiemnasty. - Jest pan tego
rozgrzany oddech.<br>- Przecież to łatwo urządzić, nie? Powie pani po prostu, że się źle czuje. Głowa panią boli i musi pani iść do domu, coś w tym rodzaju...<br> Platynowa blondynka musiała wrócić właśnie, bo głośny jej śmiech rozległ się przy barze. Krystyna obejrzała się w tamtą stronę. - Zdąży pani - mruknął Chełmicki. - Mogą zaczekać. Więc? - Co?<br>- Zwolni się pani?<br>- Powiedzmy. I dalej? - Nie domyśla się pani?<br>- Nie. Strasznie jestem niedomyślna.<br>- Czyżby? Mieszkam tutaj, w "Monopolu".<br>Krystyna przechyliła nieco do tyłu głowę i spojrzała na niego rozbawionymi oczami:<br>- Naprawdę? To bardzo ładnie z pana strony. - Dziękuję. Pierwsze piętro, pokój osiemnasty. - Jest pan tego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego