Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
gwałtownie, w połowie stromizny weszli w ostry zakręt, wyszli z niego w łuk pod górę, by zagłębić się wreszcie w świerkowym lesie.
- Trudna trasa - mruknął kapitan.
- E, to nic. Przecież jest biały dzień. Wyobraź to sobie w nocy i we mgle, kiedy sadź siada na asfalcie. Tam dopiero będzie karuzela. Cholera, a to co? - gwałtownie zahamował. Na krawędzi szosy i pobocza rozkraczyła się dwiema parami kół traktorowa przyczepa, akurat przy wyjściu z łuku, po jego zewnętrznej stronie.
- Ja tego plutonowego... trasę objeżdżał - zirytował się kapitan. - Co robić?

Komandor spojrzał na zegarek, Za piętnaście minut miał wystartować pierwszy. Nie zdążą sprowadzić ciągnika
gwałtownie, w połowie stromizny weszli w ostry zakręt, wyszli z niego w łuk pod górę, by zagłębić się wreszcie w świerkowym lesie.<br>- Trudna trasa - mruknął kapitan.<br>- E, to nic. Przecież jest biały dzień. Wyobraź to sobie w nocy i we mgle, kiedy sadź siada na asfalcie. Tam dopiero będzie karuzela. Cholera, a to co? - gwałtownie zahamował. Na krawędzi szosy i pobocza rozkraczyła się dwiema parami kół traktorowa przyczepa, akurat przy wyjściu z łuku, po jego zewnętrznej stronie.<br>- Ja tego plutonowego... trasę objeżdżał - zirytował się kapitan. - Co robić?<br>&lt;page nr=58&gt;<br>Komandor spojrzał na zegarek, Za piętnaście minut miał wystartować pierwszy. Nie zdążą sprowadzić ciągnika
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego