Typ tekstu: Książka
Autor: Bahdaj Adam
Tytuł: Wakacje z duchami
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1962
schodził z góry zamkowej ku jezioru. Jego biała furażerka raz ukazywała się w świetle, to znowu ginęła, zapadała w cień. Dwaj detektywi posuwali się skuleni jak psy gończe: z głowami wtulonymi w ramiona, z nosami przy samej niemal ziemi, z oczami wbitymi w szczudłowatą postać Marsjanina.
Zbliżali się do skrzyżowania.
-Ciekaw jestem, gdzie on pójdzie? - szepnął rozgorączkowany Mandżaro.
Paragon wzruszył ramionami
- Jeżeli do domu, to wpadł.
- A jeżeli zaraz odjedzie tym swoim gratem? - To mu
poprzebijamy opony.
Tymczasem Marsjanin skręcił w stronę przystani. Po drodze zatrzymał się przy kiosku "Ruchu". Chłopcy śledzili go bacznie.
- Zdaje mi się, że Tajemniczy to jego
schodził z góry zamkowej ku jezioru. Jego biała furażerka raz ukazywała się w świetle, to znowu ginęła, zapadała w cień. Dwaj detektywi posuwali się skuleni jak psy gończe: z głowami wtulonymi w ramiona, z nosami przy samej niemal ziemi, z oczami wbitymi w szczudłowatą postać Marsjanina.<br>Zbliżali się do skrzyżowania.<br> -Ciekaw jestem, gdzie on pójdzie? - szepnął rozgorączkowany Mandżaro.<br>Paragon wzruszył ramionami &lt;page nr=201&gt;<br> - Jeżeli do domu, to wpadł.<br> - A jeżeli zaraz odjedzie tym swoim gratem? - To mu<br>poprzebijamy opony.<br>Tymczasem Marsjanin skręcił w stronę przystani. Po drodze zatrzymał się przy kiosku "Ruchu". Chłopcy śledzili go bacznie.<br> - Zdaje mi się, że Tajemniczy to jego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego