Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
Z drzwi sklepowych wylewało się na schody czerwone światło. Widziałem plecy klęczących ludzi. Następnie posłużyłem się uchem. Był to śpiew niby religijny, ale we frazie słownej jakiś inny i obcy.
Rano już tego nie pamiętałem. Zajęty byłem obserwacją sieni dobudowanej do mieszkania Sipowiczów. Słyszałem tam plusk wody w blaszanej miednicy. Ciemne kropelki wyciekały spomiędzy nieszczelnych szalówek, toczyły się po spłowiałych deskach sosnowych. Jadzia się myła.
Wygrzewając się niby to na słońcu, zbliżałem powoli głowę do czarnej szczeliny. Matka pytała o coś z głębi mieszkania. Milczałem wściekły. Podniosła więc głos. Zaburczałem dla świętego spokoju i już wstrzeliłem oko między deski.
Jadwisia widać
Z drzwi sklepowych wylewało się na schody czerwone światło. Widziałem plecy klęczących ludzi. Następnie posłużyłem się uchem. Był to śpiew niby religijny, ale we frazie słownej jakiś inny i obcy.<br>Rano już tego nie pamiętałem. Zajęty byłem obserwacją sieni dobudowanej do mieszkania Sipowiczów. Słyszałem tam plusk wody w blaszanej miednicy. Ciemne kropelki wyciekały spomiędzy nieszczelnych szalówek, toczyły się po spłowiałych deskach sosnowych. Jadzia się myła.<br>Wygrzewając się niby to na słońcu, zbliżałem powoli głowę do czarnej szczeliny. Matka pytała o coś z głębi mieszkania. Milczałem wściekły. Podniosła więc głos. Zaburczałem dla świętego spokoju i już wstrzeliłem oko między deski.<br>Jadwisia widać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego