Zgadza się! - rzekł zdenerwowany pan Jankowiak. - To ona.<br>- No, to ładnie pan jej zajechał, panie Bronku. Mężczyźni to już żadnej delikatności nie mają, jak mamę kocham.<br>- Przecież nie wiedziałem! - powiedział woźny, czując się coraz bardziej nieswojo. - Każdemu bym powiedział to samo, skąd miałem wiedzieć?<br>- No, racja, ale dzieciakowi było przykro.<br>- Co prawda, to prawda, o mało się nie pobeczała.<br>- No, widzi pan, a pani Jedwabińska była w porządku. Mówili na nią Siekiera albo Sopel, ale dzieciaki, wie pan, zawsze przezywają. A ona była w porządku. Jak była przez dwa lata wicedyrektorem, to w tej szkole naprawdę był porządek.<br>Pan Jankowiak też miał