innych.<br>Szaleńcze przedsięwzięcie! Przynajmniej od chwili, kiedy stało się świadome. Artysta chował się niegdyś za harmonię czy sprawiedliwość: one właśnie miały go zaprowadzić do upragnionego czytelnika.<br>Przygładzał się więc, stroił i uczył dobrych manier, aby nie razić w tak dostojnym towarzystwie. Teraz jednak musi narzucić się innym bez niczyjej pomocy. Co więcej, objawia się w swej pokraczności i nieudaniu. Nie może dłużej ukryć, że najbardziej zależy mu na tym, aby ludzie uznali w nim właśnie dziwaczność, pokrętność, osobliwość - wszystko, co różni go i oddala od społecznej przeciętności.<br>Naśladownictwu przeciwstawia zatem oryginalność, ładowi - autentyczność, konwencji - natężenie osobistego wyrazu... Jest to istotnie droga, którą