Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
Jeden z fiatów przeraźliwie hałasował urwanym zderzakiem, który trzymał się tylko na jednej śrubie, inny podczas jakiegoś zderzenia zgubił klapę bagażnika. Widać było na nich trudy ciężkiej trasy, widać było też rezultaty zbyt brawurowej jazdy i braku umiejętności niektórych zawodników.
Przy wyjściu z parku pojawił się Piekarski z Jankiem Sucheckim.
- Co za parszywe szczęście - mówił - tak znakomicie nam idzie, a teraz poszły amortyzatory.
- Może dojedziemy - odezwał się pilot.
- Dojedziemy, ale do domu pociągiem. Ty sobie nie zdajesz sprawy, że na każdym zakręcie możemy pójść w maliny. w ogóle nie ma przyczepności.
- Trzeba spróbować.
- Jasne, że spróbujemy. Tylko że to nie ma najmniejszego
Jeden z fiatów przeraźliwie hałasował urwanym zderzakiem, który trzymał się tylko na jednej śrubie, inny podczas jakiegoś zderzenia zgubił klapę bagażnika. Widać było na nich trudy ciężkiej trasy, widać było też rezultaty zbyt brawurowej jazdy i braku umiejętności niektórych zawodników.<br>Przy wyjściu z parku pojawił się Piekarski z Jankiem Sucheckim.<br>- Co za parszywe szczęście - mówił - tak znakomicie nam idzie, a teraz poszły amortyzatory.<br>- Może dojedziemy - odezwał się pilot.<br>- Dojedziemy, ale do domu pociągiem. Ty sobie nie zdajesz sprawy, że na każdym zakręcie możemy pójść w maliny. w ogóle nie ma przyczepności.<br>- Trzeba spróbować.<br>- Jasne, że spróbujemy. Tylko że to nie ma najmniejszego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego