Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Wiersze
Rok wydania: 1995
Lata powstania: 1958-1975
zdobyczne okręty,
Na golfstromów wykręty, raf zmyślne okręty.
Skoroś taki ujarzmiał żaglowny frachtowiec,
Znajomość przedsięwzięcia, dojrzały fach dowiedź!

A owóż fotografia. Już nieboszczka - żona
Od patrzeń spopielona, ledwo zniknie, płona.
Jeszcze jeden na kliszy starczy pocałunek,
Potem trzeba samemu jeździć po całunek.
Ot, i wilgoć nasiąkła w zżółkłe siano wąsów;
Cyt, na poddaszu cisza. Czarownice śpią sów.


MARZEC

Rolnik w pole wychodzi. Ono chętne niby,
Jak kobieta po chwili: zwiera swoje skiby.
Chciałoby, to się cofa. Przed czasem zaloty,
Po niebie czas poglądać, trzymać się za loty
Prostopadłe skowronka. On wiosnę funduje,
Kiedy drobnych stworzonek smakowicie funt uje.

Wtedy gniazdowiec ziemny
zdobyczne okręty,<br>Na golfstromów wykręty, raf zmyślne okręty.<br>Skoroś taki ujarzmiał żaglowny frachtowiec,<br>Znajomość przedsięwzięcia, dojrzały fach dowiedź!<br><br>A owóż fotografia. Już nieboszczka - żona<br>Od patrzeń spopielona, ledwo zniknie, płona.<br>Jeszcze jeden na kliszy starczy pocałunek,<br>Potem trzeba samemu jeździć po całunek.<br>Ot, i wilgoć nasiąkła w zżółkłe siano wąsów;<br>Cyt, na poddaszu cisza. Czarownice śpią sów.&lt;/&gt;<br><br><br>&lt;div type="poem" sex="m"&gt;&lt;tit&gt;MARZEC&lt;/&gt;<br><br>Rolnik w pole wychodzi. Ono chętne niby, <br>Jak kobieta po chwili: zwiera swoje skiby.<br>Chciałoby, to się cofa. Przed czasem zaloty, <br>Po niebie czas poglądać, trzymać się za loty<br>Prostopadłe skowronka. On wiosnę funduje,<br>Kiedy drobnych stworzonek smakowicie funt uje.<br><br>Wtedy gniazdowiec ziemny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego