Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Liryka mojego życia
Lata powstania: 1921-1969
ZNÓJ
Psów szczekanie noc od świtu dzieli,
W oknach stygnie całodzienny znój,
W dusznem łożu, jak w klasztornej celi
Pożądaniem kłamie pacierz mój.

Niebo parne, czarne i zwęglone
Ciuła wilgoć z nieprzytomnych wzgórz,
A ja nigdy, nigdy nie ochłonę,
Ani ciała nie orzeźwię już.

Gdzie się cień zapodział - nie przypomnę,
Czad lipcowy błędną pamięć zwiódł -
Moje usta, usta wiarołomne,
Próżno łowią ocalały chłód.

Psów szczekanie noc od świtu dzieli,
W oknach stygnie całodzienny znój -
Z dna samotnej, dusznej mej pościeli
Nawołuję sen bezwstydny twój.



ŻONA
Chciałbym mieć żonę z drewna,
Żeby nie była gniewna
I ze mną nieszczęśliwa.
Siedziałbym przy tym
ZNÓJ&lt;/&gt;<br>Psów szczekanie noc od świtu dzieli,<br> W oknach stygnie całodzienny znój,<br>W dusznem łożu, jak w klasztornej celi<br> Pożądaniem kłamie pacierz mój.<br><br>Niebo parne, czarne i zwęglone<br> Ciuła wilgoć z nieprzytomnych wzgórz,<br>A ja nigdy, nigdy nie ochłonę,<br> Ani ciała nie orzeźwię już.<br><br>Gdzie się cień zapodział - nie przypomnę,<br> Czad lipcowy błędną pamięć zwiódł -<br>Moje usta, usta wiarołomne,<br> Próżno łowią ocalały chłód.<br><br>Psów szczekanie noc od świtu dzieli,<br> W oknach stygnie całodzienny znój -<br>Z dna samotnej, dusznej mej pościeli<br> Nawołuję sen bezwstydny twój.&lt;/&gt;<br><br><br><br>&lt;div sex="m"&gt;&lt;tit&gt;ŻONA&lt;/&gt;<br>Chciałbym mieć żonę z drewna,<br>Żeby nie była gniewna<br> I ze mną nieszczęśliwa.<br>Siedziałbym przy tym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego